Mieszańce Columba: Część 1
Mieszańce Columba oenas L. x Columba livia L. oraz próby otrzymania potomstwa od mieszańców.
WŁODZIMIERZ TOMEK
Mieszańce siniaka(Columba oenas L.) z gołębiem domowym (Columba livia L.) uzyskałem po próbach , dokonanych na niżej opisanym gołębiu siniaku i gołębiu domowym. Pracę te poprzedziłem wieloletnia hodowla ze związanymi z nią obserwacjami instynktów gołębi domowych i gołębi dzikich. Niżej podane obserwację odnoszą się do doświadczeń dokonanych w latach 1952-1956 włącznie.
Siniak (Columba oenas L.) został oznaczony przez prof. J.B. Sokołowskiego na podstawie przesłanych zdjęć fotograficznych, opisów i pomiarów.
Od połowy listopada 1951r. przelatywał siniak z gołębiami domowymi wracającymi z pól, z żerowania, siniak z nimi na dachu domu, a wieczorem odlatywał w kierunku pobliskiego lasu, tzw. „Wodospadu”. Kilka dni przed pierwsza polowa stycznia 1952 r. zaczął żerować z gołębiami domowymi na pogórzu i nocować w gołębniku. Gołębnik był skrzynką drewnianą, posiadającą kształt leżącego prostopadłościanu z okrągłym otworem wlotowym przymocowaną do ściany domu, pod okapem dachu. W gołębniku tym siniak został złapany w dniu 16 stycznia 1952r. by z bliska przekonać się , czy nie zaszła pomyłka w oznaczeniu, gdyż Columba oenas L. w tutejszej okolicy jest bardzo rzadki, tak ze pomimo bacznych obserwacji był on pierwszym gołębiem, należącym do tego gatunku, jak został zauważony od kilkunastu lat. Był to młody siniak , C. Oenas L. (rys 1), który nie wierzył jeszcze czterech lotek, pochodził więc prawdopodobnie z późnego lęgu.
Z myślą zaobrączkowania ptaka i puszczenia go na wolność po przejściu silnych mrozów, zatrzymałem go w klatce, gdzie zachowywał się bardzo niespokojnie. Chcąc siniaka przystosować do chwilowego przebywania w niewoli, umieściłem go z dwiema turkawkami, Streptopelia turtur(L.), wychowanymi u mnie od piskląt. Obie turkawki były samicami.
Z początku marca, gdy siniak trochę się oswoił, zaczął wabić i gruchać. Zauważyłem, że jedna z turkawek reaguje na jego gruchanie, spacerując z nadętym wolem i rozłożonym ogonem. Wtedy zmieniłem pierwotny plan zaobrączkowania i puszczenia siniaka na wolność, zatrzymałem go i umieściłem z obiema turkawkami na poddaszu, krytym blachą, z dużymi oknami, zakrytymi siatką. Poddasze posiada długość 4,20m, szerokość 1,70m, wysokość ściany przedniej 2,10m, ściany tylnej 1,20m. Blacha pokrycia dachowego od strony wewnętrznej jest poszyta słomą. W tej słomie siniak zrobił nyżę, przypominająca dziuplę, głębokości około 40 cm. Przebywał tam całymi dniami, wabiąc.
Z końcem maja, zauważyłem, że jedna z turkawek razem z siniakiem przebywa w tej dziupli i że jest z nim złączona. Wtedy drugą turkawkę odosobniłem.
Gdy siniak z pozostawioną z nim turkawką znajdował się na poddaszu, bił z ja dziobem i skrzydłem, natomiast gdy był z nią w dziupli, zachowywał się zgodnie.
.
Akt kopulacji między nimi zaobserwowałem kilkukrotnie: na głos wabienia siniak turkawka wchodziła do dziupli, gdzie oba gołębie pozostawały przez chwilę. Pierwszy wylatywał stamtąd zawsze siniak, za nim wylatywał turkawka. Na jej widok siniak gruchał, kłaniając się w charakterystyczny sposób; podnosił się na wyprostowanych nogach, następnie zniżał się, opadając aż dotknięcia podłogi wolem, po czym układ sterówek ogona nieznacznie wachlarzowato. Wtedy turkawka poprawiła pióra w skrzydłach, przybliżając się do siniaka szukała swym dziobem jego dzioba, na co siniak nie reagował, gruchając dalej. Z kolei turkawka przysiadła i następował akt kopulacji. Po akcie kopulacji turkawka stawiała kilka kroków z wydętym wolem i nieco rozpostartymi sterówkami ogona, dotykającymi ziemi.
Gołębie zrobiły gniazdo w dziupli, ale nie zauważyłem, by cokolwiek nosiły w dziobach tylko zrobiły je ze słomy tworzącej dziuplę. Jaj się nie doczekałem, gdyż turkawka po kilkunastu dniach nagle zginęła. Prawdopodobnie przyczyną śmierci była bardzo wysoka temperatura, panująca na poddaszu, skutkiem nagrzania się blachy pokrycia, i konieczność przebywania w dziupli, do której ją napędzał siniak, bijąc dziobem. Dziupla była dla turkawki za głęboka, tak że zawsze wydostawał się z niej z trudnością.
Ponieważ nie wierzyłem w możliwość otrzymania mieszańców siniaka z turkawką, usiłowania swe zwróciłem w kierunku otrzymania mieszańców siniaka z gołębiem domowym. W tym celu wystarałem się o samicę gołębia domowego, którą trzymałem kilka tygodni w odosobnieniu. Siniak w międzyczasie wabił i gruchał bez przerwy.
Po wypuszczeniu gołębicy domowej do siniaka siniak od razu przyleciał do niej z charakterystycznym gruchaniem, na co gołębica zupełnie nie reagowała, tym bardziej, że siniak bił ja dziobem i skrzydle. Po jakimś czasie widząc, że moje usiłowania złączenia tych gołębi zostaje bez rezultatu, zmieniłem gołębicę kilkakrotnie, ale bez efektu.
Nabyłem wiec pisklę gołębia domowego, które umieściłem w klatce, znajdującej się na poddaszu, zamieszkałym przez siniaka, w tym celu, by siniak oswoił się z widokiem tego gołębia i nie zabił go oraz, by gołąb domowy nie spotkał się nigdy z innym gołębiem. Po wypuszczeniu z klatki na poddasze wyrośniętego i dobrze już latającego gołębia domowego, siniak był go i gonił, ale po kilkunastu dniach pogodził się z jego towarzyszem.
Przez całe lato siniak wabił, ale coraz rzadziej i to przeważnie tylko rani i wieczorem. gołąb domowy wypieprzył się w październiku i okazał się samicą, która nie bardzo wtedy rzadkie gruchanie siniaka reagowała pozytywnie, okazując to nadymaniem wola i kiwaniem głową oraz rozpościeraniem ogona. Od końca października gołębia nocowały przy sobie (dotychczas nocowały osobno).
Z początkiem grudnia 1952r. celem łatwiejszego obserwowania, wziąłem siniaka wraz z gołębicą domową do mieszkania, gdzie umieściłem je w klatce o wymiarach 140x90x155cm. W klatce umieściłem skrzynkę o wymiarach dług.29cm,34cm, wys.18 cm, z otworem wlotowym o średnicy 10 cm, gdzie zrobiłem gniazdo ze słomy. Samica zaczęła wabić jednak nigdy nie zauważyłem, aby siniak wchodziło do skrzynki. Po około dwóch tygodniach siniak zaczął zagłada, a potem wchodzić do skrzynki na wabienie samicy, ale przy najmniejszym ruchu, czy szeleście w otoczeniu, wylatywał.
Dla orientacji, dane ilustrujące daty, odnoszące się do hodowli mieszańców umieszczam w tabeli I. L. p. zgoda z cyframi umieszczonymi przy ustępach, omawiających hodowlę tych samych mieszańców.
Dane ujęte w tabeli I dadzą się przedstawić wykresem, który obrazuje, ze im dłużej trwała hodowla, tym życie mieszańców przedłużyło się.
Porównując szczegóły, odnoszące się do prób otrzymania mieszańców, doszedłem do następujących danych. Otrzymane pierwsze jaja w roku 1952 były niezapłodnione. Możliwe, że przyczyną tego była niezdolność płciowa siniaka w okresie zimowym. Z następnych jaj jedno było zapłodnione, ale pisklę nie wykluło się . w roku 1953 otrzymałem mieszańce, z których ani jeden nie żyje. Z wyjątkiem pierwszego wyklutego w dniu 30 kwietnia (rys. 3), który żył 37 dni i padł po kilkudniowej chorobie, wszystkie inne padły w ósmym dniu życia.(ryc.6,7), bez żadnych, widocznych, na oko, objawów chorobowych. Wieczorem siódmego dnia życia były zupełnie zdrowe, ruchliwe, a ósmego dnia rano znajdowałem je nieżywe. Dwa młode, z jaj złożonych 24 i 26 sierpnia 1953, a wyklute w 19 dniu wysiadywania jaj, padły tak, jak inne, w tym samym wieku. Dopiero mieszance, otrzymane w październiku 1853r., żyły 11 i 19 dni, a więc przeżywszy krytyczny ósmy dzień życia.
Co do przeważanej ilości młodych, podłych w ósmym dniu życia, zachowałem tylko daty i notatki , nie zachowały ich ciał. Początkowo nie zadawałem sobie sprawy z tego, że właśnie ósmy dzień życia jest dla nich krytyczny dopiero przedstawiając wyniki swych prób prof. Marchlewskiemu, zwróciłem na to uwagę i tylko dwa mieszańce, pochodzące z września 1953r. oraz wszystkie następne, są zachowane celem poddania ich badaniom szczegółowym.
W hodowli z roku 1954 charakterystyczna cechą jest to, ze w dwóch mieszańców, pochodzących z tego samego lęgu, tylko jeden zginął jako pisklę w wieku od ośmiu do kilkunastu dni, drugi natomiast wykazywał dłuższą żywotność. Dopiero mieszańce, pochodzące z września 1954r. żyły dłużej, a padły skutkiem uprzedniego potłuczenia się w chwili opuszczenia gniazda. Zauważyłem bowiem, że miały się , wyjmowałem ze skrzynki lęgowej i umieszczałem na ziemi, tuż przed dniem opuszczenia gniazda. Zauważyłem bowiem, że miały wadliwe w krzywej linii mostka. Powodem tego była zapewne mała ilość witamin, w pokarmach, podawanych siniakowi i gołębicy, które stale były zamknięte. Mieszańce z września 1954r. których na czas nie wyjąłem ze skrzynki lęgowej, zawieszonej na wysokość około 2,5 m nad podłogą, wylatując z gniazda upadły tak nieszczęśliwie, że od tego momentu stały się kalekami, niezadowolonymi do długotrwałego życia.
Mieszańce otrzymane w maju 1955r. żyły krótko, gdyż 19 i 20 dni, żywotność ich została uzależniona od czynników zewnętrznych, a mianowicie pozbawiona nagle opieki jednego z rodziców i położone do wychowania gołębiom domowym nie zginęły skutkiem własnych wad organicznych (dlatego w wykresie ilustrującym zależność długości życia mieszańców od długości hodowli, dwóch ostatnich młodych nie uwzględniłem). Rzeczą znamienna jest to, że wiek mieszańców z biegiem czasu hodowli, ulegającej pewnym wahaniom, przedłużał się, wykazujący w jesieni charakterystyczną zwyżkę jakkolwiek siniak i gołębica przez cały czas hodowli znajdowały się w niezmiennych warunkach, otrzymywały takie samo pożywienie, składając się z pszenicy, kukurydzy, wyki, bobiki, jęczmienia, prosa, grochu, nasienia konopi. Dostawały wysuszoną i tłuczoną glinę, którą chętnie spożywały, piasek, tłuczoną starą zaprawę murarską, tłuczone skorupy z jaj kurzych. Nadto w okresie wiosennym i letnim dostawały świeżą trawę i sałatę ogrodową.
Odnośnie do wychowania młodych mieszańców zauważyłem, że wychowywanie przez gołębie domowe nie chowały się. Wyjątek stanowił tylko jeden, pochodzący z kwietnia 1953r. który żył 37 dni i padł po opuszczeniu gniazda, gdy już był samodzielny.
Na wychowaniu mieszańców przez gołębie domowe zależało mi o tyle, by móc obserwować ich instynkty i cechy w porównaniu z gołębiami domowymi. Wychowywanie młodych gołębi domowych przez przybranych i narzuconych im rodziców, którymi są inne gołębie domowe, jest sposobem, stosowanym z zupełnym powodzeniem. Mimo że gołębie domowe, którymi został odebrane ich młode, będące ściśle w tym samym wieku, co młode mieszance, troskliwie są nimi opiekowały, mieszańce ginęły. Jest to tym bardziej charakterystyczne, że nawet potomstwo mieszańców z gołębiami domowymi, dawane do wychowania gołębiom domowym, chowa się źle, o czym przekonałem się obecnie, na razie na niewielkiej ilości przypadków.
Tabela II
|
Siniak Columba oenas L. * |
Gołębica domowa Columbia livia L. ** |
|
Długość w mm |
Całkowita Skrzydła złożonego prawego Skrzydła złożonego lewego Dzioba od kąta Dzioba po szczycie od czoła Ogona od gruczołu kuprowego Środkowego palca bez pazura Skoku Kciuka |
320 219 218 25 18,5 123 25 32 12,5 |
350 250 250 23 18 131 26 29 12 |
Barwa |
Tęczówka Woskówka Zajadów Nóg |
Ciemnoorzechowa Różowoczerwona Koralowo czerwona |
Pomarańczowoczerwona Biała Biała Koralowo czerwona |
*pomiary prof. Marchlewskiego
** pomiary na okazie żywym
Ponadto gołębica domowa miała nad oczami obwódki szerokości 3 mm koloru cielisto-białego, dziób przy nasadzie koloru popielato-rogowego, na końcu czarny. Kolor upierzenia(po wypierzeniu): lotki pierwszorzędne skrzydła lewego- pięć popielatych: reszta biała. Lotki pierwszorzędne skrzydła prawego: cztery zewnętrzne białe, cztery środkowe popielate, reszta biała. Sterówki popielate, zakończone ciemnym pasem, jedna sterówka środkowa jasnopopielata bez pasa. Upierzenie pokryw skrzydłowych, białe, z pojedynczymi, rzadko rozrzuconymi piórkami popielatymi. Upierzenie skóry wola podobne do upierzenia pokryw skrzydłowych, lecz z większą ilością piór popielatych. Upierzenie skóry grzbietu białe. Upierzenie gołębicy w młodości, przed wypierzeniem, różniło się od obecnego, opisanego wyżej, a mianowicie gołębica była koloru popielato-stalowego, z tym ze na poszczególnych piórach dało się wyróżnić delikatnie zaznaczone białe zakończenie. Poza tym na skrzydłach były widoczne dwa ciemne pasy sterówki były popielate, zakończone ciemnym pasem.
Chowając jednocześnie gołębie domowe, obserwowałem różnice rozwoju ich i mieszańców. Budowa ciała mieszańców była drobniejsza od piskląt gołębi domowych będących w tym samym wieku. Dla porównania obserwowałem pisklęta gołębi domowych, o tej samej barwie upierzenia, jak mieszance, i zauważyłam charakterystyczną różnice kolorze dzioba. U mieszańców dziób ciemny od chwili wyklucia się z jaja, po 3-4 dniach życia, stawał się wraz z woskówką jaśniejszy. U mieszańców dopiero po 15-16 dniach życia dziób i woskówka jaśniały(ryc.9). mieszance, posiadające drobniejszą budowę ciała niż gołębie domowe, rosły prędzej, obrastały w pióra o 1-3 dni prędzej niż gołębie domowe. Również o 2-3 dni prędzej niż gołębie domowe, gdyż w 25-27 dniu życia, opuszczały gniazdo.
Źródło:
Archiwum Muzeum Przyrodniczego im. Krystyny i Włodzimierza Tomków
w Ciężkowicach