Baner

Inne

Druga Wojna Światowa we wspomnieniach Zofii Śmierciak

    Czas od 1 września 1939 roku do 17 stycznia 1945 roku był jednym wielkim "koszmarem" dla mieszkańców wsi Falkowa i jej okolic. 1 września wybuchła II wojna światowa. Niemcy bez jej wypowiedzenia, wkroczyli na nasze tereny. 5 września 1939 roku kolumna niemieckich czołgów przejechała od Ciężkowic do Bobowej. Władzę wszędzie przejął okupant. Gestapo znajdowało się w Dworku Paderewskiego w Kąśnej Dolnej i w dworku państwa Fihauserów w Bruśniku. To była nowa władza Polaków. Na ludzi nałożono duże obowiązki. Utrzymanie niemieckich okupacyjnych wojsk tzw. kontyngenty. Rolnicy bezwzględnie musieli oddawać zboże, ziemniaki, mięso, mleko, groch. Za nie wywiązanie się z obowiązku groziła kara śmierci. Niemcy urządzali "łapanki" na ludzi. Złapane osoby przetrzymywali w obozie przejściowym w Bobowej a później wywozili na roboty przymusowe do Niemiec. Wszyscy mieszkańcy, oprócz matek z małymi dziećmi, musieli budować umocnienia dla wojsk niemieckich. Była to praca przy okopach. Kopanie ziemi i sypanie umocnień było bardzo ciężkie. Praca trwała od rana do wieczora niezależnie od pogody. Ludzie pracowali głodni. Przemarzały ręce i nogi. Pracowały również dzieci od 12 lat. Ludziom brakowało chleba, żywności, bo wszystko zabierali Niemcy. Często jedli lebiodę. Ubierali się w odzież z papieru, nosili buty z drewna tzw. drewniaki. Na naszych terenach działała partyzantka. Chleb dla partyzantów wypiekany był na plebani w Bruśniku. Za pomoc partyzantom groziła kara śmierci. Kara śmierci groziła również za pomoc Żydom. Za pomoc partyzantom została "spacyfikowana" wieś Jamna a ludzie żywcem spaleni. Rozpaczliwy krzyk męczonych przez Niemców mieszkańców Jamnej był słyszany nawet w Falkowej. Za pomoc Żydom Niemcy rozstrzelali pana Ignacego Frygę i całą jego rodzinę. Z życiem uszedł tylko syn, którego w tym czasie nie było w domu. Za pomoc partyzantom cudem śmierci uniknął ksiądz proboszcz z parafii Bruśnik, ksiądz Józef Grabowski. Już Gestapo przyjechało po księdza proboszcza, już go mieli zabrać, gdy przywieziono do chrztu bliźnięta, chore bliźnięta, z prośbą o natychmiastowy chrzest. Niemcy zezwolili na chrzest. Weszli do kościoła w Bruśniku, weszli rodzice z dziećmi i ksiądz proboszcz. Dzieci zostały ochrzczone. Wszyscy gorąco modlili się o uratowanie księdza proboszcza. I stał się cud. Gdy wyszli z kościoła Niemców już nie było. Dzieci te jeszcze żyją. Są to pani Maria Myśliwiec (z domu Padoł) zamieszkała w Ciężkowicach i jej brat - pan Roman Padał zamieszkały w Siekierczynie. Niemcy brali zakładników na 10 dni do więzienia w Tarnowie. Co 10 dni zakładnicy byli wymieniani. Jeśli w tym czasie partyzanci zrobili jakąś akcję to zakładnicy zostali rozstrzelani. Niemcy wywozili również ludzi do Oświęcimia. Mieszkańcy Falkowej żyli w ciągłym strachu. W nocy przez wieś przechodzili partyzanci. W dzień - przechodzili Niemcy. Już bardzo mało osób pamięta tę wojnę. Mało ludzi pamięta, jak radośnie witano dzień 17 stycznia 1945 roku, gdy wojska radzieckie wkroczyły do Falkowej, Niemcy uciekali. 17 stycznia 1945 roku uciekał z Falkowej znienawidzony okupant. Falkowa odzyskała niepodległość. Wspomnienia tych okropnych lat do dziś dnia są najbardziej smutnymi wspomnieniami.

Zofia Śmierciak

Warto zobaczyć

 

J13
marketingserwis.pl