Baner

Inne

Falkowa dawniej i dziś – wspomnienia Andrzeja Różyckiego

Nie ma danych co do daty powstania wioski Falkowa. W dokumentach parafii Bruśnik istnieje zapis, że już w 1346 roku w jej skład wchodziły wsie: Bruśnik, Siekierczyna i Falkowa. Z historycznych informacji przekazywanych z pokolenia na pokolenie zachowała się pamięć o buncie chłopów przeciwko szlachcie dworskiej w 1846 r. Chłopi nie mogli znieść ucisku przez dwór. W odwecie za doznane krzywdy łapano panów z dworu i obijano ich kijami. A jeśli któryś był szczególnie okrutny dla poddanych, to mordowano (mówią o przecięciu piłą ręczną), a majątek rabowano i rozdawano biedocie wiejskiej.
Znaczącą datą, bolesną dla ludności był rok 1873. Wybuchła wtedy cholera, na którą umierały całe rodziny, tak że nie miał kto zrobić trumien. Zmarłych chowano w workach wykonanych z prześcieradeł, na specjalnie założonym cmentarzu. Istnieje on do dziś, staraniem poprzedniego proboszcza Władysława Kurdziela został oczyszczony przez parafian z chaszczy i solidnie ogrodzony. Jak już zaznaczono wcześniej Falkowa,  jak i inne wsie odzyskała niepodległość w 1918 r. Pierwszym Wójtem został wybrany Franciszek R. Od 1937 r. we wsiach wybierano sołtysów. W Falkowej sołtysem został Piotr M.
1 września 1939 r. wybuchła II wojna światowa. Polska, a więc i Falkowa znalazła się pod okupacja niemiecką. Władze okupacyjne zarządziły wybory nowych sołtysów. Na Falkowej został wybrany na sołtysa Adam G. Do obowiązków sołtysa należało organizowanie kontyngentów dla Niemców. Trzeba było oddawać wszystko: zboże, żywiec, mleko. U gospodarza Stanisława Ch. urządzono zlewnię mleka, gdzie każde gospodarstwo, w zależności od ilości posiadanych krów było zobowiązane dostarczyć odpowiednią ilość mleka. Żywiec – a więc cielęta, świnie, byczki i krowy należało odstawić do punktu w  Ciężkowicach, a zboże do punktu w Bogoniowicach. Za dostarczone produkty Niemcy płacili grosze, co ledwie wystarczało na zakup nafty do lamp, soli. Dodatkowo przy dostawie żywca rolnik otrzymywał bon na zakup alkoholu. Wieś zbiedniała. Nie było co jeść, nie było w czym chodzić. Jako przykład straszliwej biedy i nędzy niech posłuży informacja, że własnym staraniem wyrabiano drewniaki (spód z drewna, na wierzchu cholewki od starych butów).
Wyzwolenie przyszło 17 stycznia 1945 roku w godzinach porannych. W czasie potyczki z wojskami rosyjskimi zginęło siedmiu żołnierzy niemieckich, których pochowano we wspólnej mogile w rowie przeciwpancernym. Prochy żołnierzy niemieckich w latach 80-tych przeniesiono na cmentarz wojskowy, urządzony przez Niemców na Śląsku.
Po 1945 r. nastała nowa władza i nowe obowiązki dla wsi. Oprócz obowiązkowych dostaw i płatności były dodatkowe „dobrowolne składki” z narzuconą kwotą do zebrania, a wśród wielu wymienić należałoby: zbiórka na odbudowę Warszawy, zbiórka na budowę Nowej Huty, na budowę szkół Tysiąclecia, na Narodowy Fundusz Zdrowia, itd. Składki te były zbierane przez sołtysów przy okazji zbierania podatków rolnych. Wśród narzuconych planowo „z góry” zadań szczególnie uciążliwa była kontraktacja roślin, które na ubogiej glebie, przy braku wystarczającej ilości nawozów nie plonowały.
Na przodownika kontraktacji wybrano Andrzeja R., który dostawał przydział hektarów do zakontraktowania poszczególnych roślin: lnu, buraków cukrowych i fasoli piechota. Inne obciążenie rolników to obowiązkowe dostawy zbóż i żywca. Każdy rolnik musiał odstawić wyznaczoną ilość zboża i żywca, za co otrzymywał zaniżoną cenę w stosunku do rynkowej. Za dostawy trzody ponad obowiązkową ilość płacono cenę rynkową, a dodatkową premią był talon na zakup węgla. W tamtych czasach (lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte aż do stanu wojennego) opłacalnym chowem była kontraktacja bekonów (trzody chlewnej o odpowiedniej wadze). Wprowadzenie stanu wojennego przez Jaruzelskiego spowodowało blokadę na eksport bekonów do Anglii.
Rolnik był ciągle nękany i zmuszony do nieracjonalnych działań, np. na wzór kołchozów w Związku Radzieckim namawiano i agitowano go do tworzenia Spółdzielni Rolniczych, w naszym terenie z miernym skutkiem. Nie udało się.
Po wyzwoleniu w Falkowej pozostało pożydowskie mienie (dworek z zabudowaniami gospodarczymi z gruntami rolnymi i lasem – to po Żydzie Wasylu) oraz niewielkie gospodarstwo rolne z budynkiem mieszkalnym i stodołą (to po rodzinie Usierów), które przejęło państwo. Grunty rolne rozparcelowano, przydzielając małorolnym po ok. 1 ha. Płatność za przydział ziemi rozłożono na raty. Podziału dokonał komitet parcelacyjny. Gospodarstwo rolne wraz z budynkami przydzielono bezpłodnemu małżeństwu: Janowi i Marii J.
Lasy przejęło w całości Państwowe Gospodarstwo Leśne w Gromniku.
Był to rok 1946 r. Z ówczesnych gospodarzy grunty orne otrzymali:
1. Jan K.
2. Jan C.
3. Andrzej P.
4. Józef S.
5. Piotr N.
6. Andrzej K.
7. Jan Ś.
8. Władysław G.
9. Jan S.
10. Jan Ż.
11. Stanisław C.
12. Jan P.
13. Władysław T.
14. Jan S.
15. Ludwik P.
16. Franciszek A.
17. Józef W.
18. Jan L.
19. Franciszek M.
20. Jan G.
21. Paweł Ś.
22. Wojciech B.
23. Aleksander N.
24. Uszko
25. Jan P.
26. Marian B.
27. Resztówna
28. Szkoła Podstawowa
Resztówkę wykupił Stanisław P. Grunty przydzielone Szkole Podstawowej obecnie pozostają w dyspozycji Samorządu wioski.

Z racji pagórkowatego ukształtowania terenu i nieurodzajnej ziemi z niewielkich obszarowo gospodarstw trudno było się utrzymać wielodzietnym rodzinom. Stąd jeszcze przed wojną część gospodarzy szuka możliwości polepszenia bytu swych rodzin. Korzystają z szansy jaką jest w 1939 r. możliwość zakupu na korzystnych warunkach pola w powiecie mogilskim. Jednakże wybuch wojny uniemożliwia przeprowadzkę. Po zakończeniu wojny w 1945 r. wyjeżdżają, zabierając ruchomy dobytek, podstawowy sprzęt rolniczy, krowy, kury, itp.
Rodziny, które wyjechały za lepszym życiem to:
1. Wojciech R.
2. Stanisław Ch.
3. Szymon P.
4. Jan F.
5. Wojciech G.
6. Kazimierz U.
7. Ignacy B.
W późniejszym okresie (początek lat pięćdziesiątych) w tym samym kierunku – ziemie zachodnie wyjechali:
1. Jan W.
2. Józef G.
3. Wilhelm M.
4. Bronisław G.
W okresie po akcji „Wisła”, kolejne wielodzietne, młode rodziny, wyjeżdżają na „Rusiny”, zajmując gospodarstwa po wysiedlonych przymusowo Łemkach, we wsiach: Stawisza, Śnietnica, Konclowa i Berest.
Rodzinne, karłowate gospodarstwa opuścili wtedy:
1. Józef R.
2. Andrzej A.
3. Józef S.
4. Jan B.
5. Małgorzata R.
6. Jan K.
7. Franciszek P.
8. Karol P.
9. Józef Ś.
10. Dunikowski
Liczba gospodarstw uległa zmniejszeniu również z przyczyn naturalnych (brak następcy do objęcia gospodarstw). W ten sposób zniknęły maleńkie, karłowate gospodarstwa:
1. Tomasz D.
2. Maria J.
3. Grzegorz Ż.
4. Helena Sz.
5. Paweł G.
6. Feliks Z.
7. Józef Ś.
8. Edward Ś.
9. Maria M.
10. Maria J.
11. Stanisław L.
12. Władysław G.

Falkowa odzyskała niepodległość w 1918r. Do wsi wrócili żołnierze biorący udział w wojnie, powracali też z niewoli jenieckiej, a wśród nich Piotr M. – utracił w czasie działań wojennych rękę, Szczepan R. z roztrzaskaną nogą, Paweł W. Powrócił zesłany na Syberię Stanisław S. Jego historia to osobny tragiczny rozdział. Ówczesna Falkowa liczyła 91 domostw. Wszystkie z wyjątkiem dworu to drewniane chaty, kryte strzechą, składające się z izby, kuchni, sieni i obórki gdzie przetrzymywano cały żywy inwentarz – konie, krowy, trzodę chlewną, a także ptactwo domowe, króliki, obok stała stodółka.

Tuż po odzyskaniu niepodległości  rozpoczyna się proces tworzenia struktur administracyjnych, także w Falkowej. Falkowa zostaje przypisana do powiatu tarnowskiego, gmina Ciężkowice (dotychczas przynależała do powiatu grybowskiego). I tak jest do dziś, z wyjątkiem okresu kiedy powstały mniejsze organizmy – gromady – wtedy wchodziła w skład Gromady Bruśnik.

W 1920 r. we wsi zostaje wybrany wójt. Zostaje nim Franciszek R., który tę funkcję pełni przez 16 lat. Dokonano także wyboru oglądacza zwłok, którym został Alojzy B. Jego zadaniem było wystawianie kart zgonu zmarłym mieszkańcom wioski. Dopiero na podstawie karty zgonu można było dokonać pochówku zmarłego. Karty zgonu oglądacz każdorazowo pobierał od wójta. Wybrano także stróża wioski, został nim Grzegorz Ż. Stróż co wieczór meldował się u wójta, pobierał od niego laskę i trąbkę, przy pomocy której alarmował mieszkańców o pożarze czy innym nieszczęściu. Rano zdawał relację z przebiegu warty i zwracał atrybuty swojej władzy. Ponadto wybrano dwóch zbieraczy dobrowolnych datków na wspólnotowe potrzeby. Z reguły były to datki rzeczowe, (po dwa jajka) na msze święte w intencji wioski. Zbieraczami przez długi czas bili Jan W. i Jakub U. Zbiórki dokonywano dwa razy do roku: na wiosnę i jesienią.

We wsi mieszkały trzy rodziny żydowskie. Żyd Wasyl z bratem w murowanym dworku, ich posiadłość liczyła 40 ha ziemi ornej i ponad 40 ha lasu. Żyd Wasyl w swoim gospodarstwie rolnym uprawiało żyto, owies i koszerną pszenicę na macę. Zbiór pszenicy był poddany szczególnym rygorom wynikającym z przepisów rytualnych a więc musiał być zebrany bez deszczu, a przy pracach byli zatrudniani młodzi chłopcy, którzy nie popełnili jeszcze grzechu nieczystości. Prace nadzorował rabin, by wszystko wykonane było zgodnie z przepisami prawa Mojżeszowego. Żyto i owies nie podlegały tym rygorom, bo Wasyl sprzedawał je po prostu fiakrom z Zakopanego i Krynicy. Druga rodzina żydowska to Usierowie posiadający gospodarstwo rolne o powierzchni ok. 3 ha. Gospodarstwem zajmowała się żona przy pomocy najemników do prac polowych, a Usier zajmował się blacharstwem. Wyrabiał konewki na wodę oraz naprawiał naczynia blaszane łatając najczęściej dziury. Usierowa pomagała też kobietom przy porodach. Trzecia rodzina żydowska to Mośkowie, którzy prowadzili karczmę w środku wsi, gdzie sprzedawano okowitę na kwaterki. Każdy kwaterek był uwiązany na tasiemce (co miało zapobiegać kradzieży). W karczmie była też izba w której odbywały się potańcówki, służyła także jako miejsce noclegowe dla wędrowców. W czasie II wojny światowej Żydów wywieziono do getta utworzonego w pobliskiej Bobowej i ślad po nich zaginął.

W czasie wojny wioska została zniszczona. Stacjonujący żołnierze zrabowali co się dało, głównie żywność, ale także drób, świnie, konie. Była bieda. Wszystko trzeba było zaczynać od nowa. Ziemia nieurodzajna, nie nawożona nie rodziła. Szerzył się głód i choroby. Wiosną wszystko było zjedzone: szczaw, pokrzywy, lebioda. Dopiero lato i jesień pozwala na lepsze zaspokojenie głodu. Zebrane w lesie jagody, czernice, grzyby, a później jabłka, gruszki i śliwki pozwalają oszukać wszechobecny głód. Chleb dzieci mogą jeść zaledwie dwa razy do roku: na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Na co dzień posiłek stanowi zalewajka sporządzona  z mąki i tartych ziemniaków, przeważnie na wodzie, czasami na mleku. Z powodu braku koni rolnicy zmuszeni są do prac polowych (orka, bronowanie, zwózka), wykorzystywać krowy. Wiele prac jest wykonywanych ręcznie czy motyką, a żęcie zboża sierpem, później kosą. Omłoty trwają prawie całą zimę bo wykonywane są cepami. A ziemia jest ciężka, gliniasta na podłożu kamienistym. Cierpiąc głód i niedostatek, mieszkańcy ratowali się jak mogli. Lasy w okresie lata i jesieni żywiły swoimi owocami (jagody, grzyby i inne runo leśne). Wczesną wiosną młode pokrzywy, szczaw, lebioda zebrane z pastwisk i miedzy pozwalały oszukać stale obecny głód. Uprawa niewielkich spłachetków ornej ziemi nastręcza wiele problemów – brak koni, toteż do prac polowych większość gospodarzy używa krów. Większość prac trzeba było wykonać ręcznie przy pomocy prostych narzędzi rolniczych; motyki, kosy, niekiedy jeszcze sierpa. Niedożywieni, wymęczeni ciężką harówką ludzie są podatni na choroby. Wizyta u lekarza to był wydatek nie na kieszeń małorolnego chłopa, a i do doktora było daleko. Dlatego ludzie leczyli się ziołami, korzystając z porad wsiowych znachorów. A ziół było i jest pod dostatkiem. Znachorki polecały zioła w różnej postaci: nalewek, naparów, itp. Nie tylko przy chorobach, ale także na sercowe dolegliwości, jak i chcącym się wzbogacić.
A oto niektóre porady:
„Chwyć gacka o dwunastej w nocy, wyrwij mu serce, ususz i zetrzyj na mak, wsyp do picia, podaj ukochanej a wesele murowane”.
Czy takie: „Zerwij kwiat lubczyku na pełni księżyca, ususz i skrusz, wsyp do picia ukochanemu, a wesele murowane”.
Albo: „Zerwij kwiat paproci w noc świętojańską o północy, zasusz i noś przy sobie a pieniądz nie będzie cię omijał.”
Zadaniem wsiowych babek – tak nazywano znachorki – znających się na ludowej medycynie, była także pomoc rodzącym kobietom. Funkcję wioskowej akuszerki długi czas pełniła żydówka Usierowa, a po niej przejęła tę funkcję Maria F. Służyła młodym matkom nie tylko odbierając poród, ale i udzielając rad jak zajmować się maleństwem.

We wsi nie było szkoły. Dzieci chodziły do szkoły w Bruśniku, a trzy rodziny posyłały swoje pociechy do szkoły w Siekierczynie, było im tam po prostu bliżej. Ukończenie szkoły to był wysiłek dla wytrwałych. Najlepszy dowód, że nie wszyscy garnęli się do nauki to fakt, że po wyzwoleniu, gdy w Falkowej utworzono kursy dla analfabetów, to zapisało się na nie 26 dorosłych mieszkańców.
W czasie okupacji niemieckiej w latach 1939-1945 wieś ponownie bardzo ucierpiała. Okupant przez swoich urzędników ustalił kontyngenty mięsa, zboża, mleka i innych powinności. Aby mieć kontrolę nad życiem wsi, okupant zebrał ze wsi żarna do mielenia zboża, więc aby zemleć zboże należało korzystać z młyna, gdzie jako opłatę za przemiał pobierano 25% dostarczonego ziarna. Żarna zostały opieczętowane przez urzędników niemieckich i nie można z nich było korzystać. Ale co sprytniejsi chłopi oddali niewłaściwe kamienie do żaren, lecz „duplikaty” i w ten sposób mogli w dalszym ciągu mielić zboże (z obawy przed donosicielami, a także kontrolą niemieckich urzędników, tylko nocą).

Brak środków czystości spowodował zawszenie ludności. Aby zapobiec rozprzestrzenieniu się chorób przenoszonych przez wszy, Niemcy przywozili do wsi parownicę, w której odzież i pościel przyniesiona przez mieszkańców była dezynfekowana. Co zaradniejsze kobiety wyrabiały środki piorące we własnym zakresie. Mianowicie popiół uzyskany z drewna drzew liściastych zalewano gorącą wodą, a po odstaniu otrzymywano ług sodowy, który używano do prania.

Samorząd wiejski po wyzwoleniu


Falkowa należąca do gminy Ciężkowice reprezentowana była we władzach gminy przez sołtysa, którym tuż po wojnie został Karol M., a także przez radnych: Władysława G. i Andrzeja P. W 1955 r. powstaje dodatkowy szczebel w organizacji samorządowej, mianowicie powstają Gromady. W skład Gromady z siedzibą w Bruśniku wchodzą wsie: Bruśnik, Siekierczyna, Falkowa. Wybierana jest Gromadzka Rada Narodowa. W GRN Falkową reprezentują: sołtys Andrzej P. i  radni Andrzej R., Władysław G., Czesław M. Po roku istnienia Gromady, 30 maja 1956 r. przewodniczącym Rady zostaje wybrany Andrzej P., zwalniając funkcję sołtysa wsi Falkowa. Sołtysem zostaje wybrany wtedy Ludwik P., który pełni tę funkcję do 1961 r.
W 1965 r. na stanowisku przewodniczącego GRN, Andrzeja P. zastępuje Andrzej R. W lipcu 1966 r. GRN zorganizowała spotkanie z ówczesnym posłem i równocześnie dyrektorem Zakładów Azotowych w Tarnowie.
Na tym spotkaniu poruszono palące problemy, od lat czekające na rozwiązanie, a więc brak prądu i dróg łączących wsie z większymi ośrodkami.
Andrzej R. jako przewodniczący Rady włożył wiele starań aby postulaty o elektryfikacji i budowie dróg zostały zrealizowane. Między innymi wyjeżdża delegacja wsi w składzie: Andrzej R., Władysław G. i Bronisław G., do wojewody krakowskiego, co przyspiesza termin elektryfikacji. W 1967 r. nowym sołtysem zostaje wybrany  Bronisław G., który zachęca mieszkańców do czynów społecznych przy budowie linii elektryfikacyjnej.
W tym okresie pojawia się problem rozbudowy szkoły podstawowej. Oddana do użytku tuż przed II wojną światową dwuizbowa szkoła była za mała w stosunku do potrzeb. Do siedmioklasowej szkoły uczęszczało wtedy ponad 100 dzieci. Społeczność wsi szukała przychylności władz do zrealizowania rozbudowy szkoły we władzach powiatu. I tu z pomocą przyszedł powiatowy komitet Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (we wsi działało i nadal działa koło – wtedy ZSL, dziś PSL-u). Architekt polecony przez ówczesnego przewodniczącego ZSL-u – Władysława Z., sporządził plan rozbudowy w ramach remontu. Budynek powiększony został o 4 sale lekcyjne (jest ich obecnie 6), w przyziemiu urządzono kuchnię szkolną i sanitariaty, a na poddaszu mieszkanie dla nauczycieli. W latach siedemdziesiątych we wsi prężnie działał Związek Młodzieży Wiejskiej. Z inicjatywy zarządu koła Michała K. i Zygmunta R. czyniono starania o doprowadzenie telefonu do remizy strażackiej i szkoły. I znów niezawodnym okazały się Zakłady Azotowe w Tarnowie, które bezpłatnie  przekazały izolatory i linkę. Słupy zostały zakupione przez Gromadę. W czynie społecznym mieszkańcy zwieźli słupy i wykonali wykopy. Trasa linii została wytyczona przez konserwatora linii z Ciężkowic i Andrzeja R., bez żadnego planu. O tym, że trasa została wytyczona poprawnie świadczy fakt, że wykorzystano ją w późniejszym okresie podczas telefonizacji wsi, z inicjatywy ówczesnej pani sołtys.
Kolejną inwestycją bardzo potrzebną wsi była przebudowa drogi. I znów przychodzi z pomocą Powiatowy Komitet ZSL w osobie wicestarosty powiatu tarnowskiego.
Jego staraniem studenci ze szkoły inżynieryjnej w Dębicy opracowali plan przebudowy drogi Bruśnik – Falkowa, Siekierczyna – Falkowa – Brzana. Rozpoczęły się prace ziemne. GRN w Bruśniku powołała ekipę budowlaną z kierownikiem Aleksandrem S. Korzystano z pomocy wojsk inżynieryjnych, które to wojsko dokonało kontrolowanych wybuchów w skale, celem pozyskania kruszywa na drogę. Z pobliskiej rzeki Białej dowożono żwir. Połączenie wsi drogą gminną korzystnie wpłynęło na ożywienie wsi. Położono masę bitumiczną do budynku szkoły w Falkowej. W niedługim czasie uruchomiono linię autobusową łączącą wieś z gminą a także z powiatem.
Reforma administracji w 1975 r. skutkująca likwidacją powiatów i gromad spowodowała degradację wioski. W tym czasie wykonaną drogę zniszczyły ulewne deszcze znosząc żwir i piasek z powrotem do Białej. Środki finansowe przekazywane z Urzędu gminy na remonty i utrzymanie dróg gminnych i wiejskich dojazdowych były niewystarczające, aby w pełni zaspokoić potrzeby i oczekiwania mieszkańców. Dopiero w 2011 r. UG Ciężkowice przeznaczył odpowiednie środki na położenie masy bitumicznej na odcinku Falkowa – Bukowiec i Falkowa – Brzana.
W styczniu 1974 r. wybrano na sołtysa Andrzeja R. Jako sołtys i równocześnie radny uczestniczył w posiedzeniach Rady Gminy (został przewodniczącym Komisji Rolnictwa Gminy), gdzie przedstawiał problemy wsi związane z dojazdem do pól. Udało mu się przekonać Radę do przeznaczenia środków z funduszu rekultywacji rolnictwa  na poprawę możliwości dojazdowych. Poszerzono wtedy i utwardzono drogi dojazdowe „na Ćwierci”, drogę biegnącą do przysiółka Podoły, do Bukowca.

Jednym z czynników rozwoju wioski była i jest Ochotnicza Straż Pożarna założona w 1952 r. Członkiem założycielem był m. in. Stanisław D., wybrany na prezesa OSP. Po jego wyjeździe do pracy prezesem został Władysław G. Pozostali członkowie zarządu to Franciszek Nadolnik, Wilhelm Mróz i Andrzej Różycki. W czynie społecznym wybudowano remizę z drewnianych bali na działce przekazanej przez Franciszka Pociechę. Powiatowa Komenda Straży Pożarnych zakupiła tylko dachówkę i przyznała środki na kaflowy piec grzewczy. Remiza strażacka pełniła wówczas rolę ośrodka kulturalnego wsi. Odbywały się tu występy miejscowego amatorskiego zespołu teatralnego, potańcówki, zabawy taneczne, organizowano zebrania. Wyposażenie strażaków, a w związku z tym możliwość gaszenia pożarów były bardzo skromne. Od Powiatowej Komendy Straży Pożarnej otrzymano motopompę, która bardzo dobrze spisywała się przy gaszeniu pożarów. Członkowie straży byli bardzo aktywni i zawsze gotowi do niesienia pomocy. Nie mając innego środka transportu korzystano z podwody konnej Wilhelma M. Straż gasiła pożary nie tylko we własnej wsi, ale pomagała w sąsiednich miejscowościach: Bruśnik, Siekierczyna, Bukowiec, Brzana, a także jako pierwsza pojawiła się na miejscu pożaru lasów państwowych. Należy w tym miejscu wspomnieć, że w okresie powojennym we wsi wybuchło 13 pożarów.  Pierwszym z nich był pożar w październiku 1949 r. w gospodarstwie Tomasza Ś. Drugi pożar miał miejsce w zabudowaniach Anny K. Obydwa pożary miały miejsce przed powołaniem do życia OSP, toteż przy ich gaszeniu wszyscy pomagali jak mogli, ale nie były to zorganizowane akcje. Z chwilą utworzenia OSP, akcje gaszenia pożarów przebiegają o wiele sprawniej.
Wymieniając w porządku chronologicznym pożary strawiły dobytek w niżej wymienionych zabudowaniach:
3. W gospodarstwie Mieczysława Sz. spłonęła stodoła, odratowano inwentarz żywy i budynek mieszkalny. Z pomocą do gaszenia przybyła Zawodowa Straż Pożarna z Gorlic.
4. U Mariana B. spłonęła stodoła ze zbiorami, dach na oborze wraz ze zbiorem siana. Udało się uratować przybudówkę przeznaczoną na mieszkanie.
5. W gospodarstwie Jana B. spaliła się stodoła kryta strzechą, bez zbiorów. Podobnie u Zofii Ś. spaliła się stodoła wraz z oborą krytą słomą.
6. W gospodarstwie Stanisława C. spaleniu uległy wszystkie zabudowania (udało się uratować jedynie inwentarz żywy i sprzęt rolniczy). Spłonął dom mieszkalny kryty słomą, udało się odratować stodołę.
7. W gospodarstwie Władysława T. spłonęły wszystkie zabudowania, uratowano tylko inwentarz żywy.
8. W gospodarstwie Stanisława H. spłonęła nowo wybudowana stodoła wraz ze zbiorami. Pożar powstał w wyniku celowego podpalenia, podpalacze swój postępek odpokutowali spędzając kilka lat w więzieniu.
9. W gospodarstwie Władysława C. spłonęła mała, kryta strzechą stodółka.
10. W gospodarstwie Stanisława Dz. spłonęła nowa obora i stodoła kryte strzechą.
11. W gospodarstwie Tadeusza B. spłonął budynek mieszkalny z całym dobytkiem.


Falkowa – dane ogólne stan na 31-12-2011r.

powierzchnia ewidencyjna ogółem - 477,63 ha
lasy - 85,00 ha
użytki rolne - 370,00 ha
pozostałe grunty - 22,63 ha
lasy państwowe Nadleśnictwa Gromnik - 30,89 ha


Ludność wsi- 392 osoby w tym:
kobiety - 195
mężczyźni - 197

gospodarstw rolnych - 70
w tym bez następców - 15
domy letniskowe - 14
budynki drewniane - 20

Sprzęt rolniczy to 30 ciągników i 7 kombajnów, nie licząc drobniejszego, niezbędnego w prowadzeniu gospodarstw rolnych. We wsi działa Ochotnicza Straż Pożarna, Koło Gospodyń Wiejskich i Koło PSL. Znajduje się tu Dom Strażaka, Szkoła Podstawowa, nieduży kościółek i dwa sklepy.

Falkowa leży na Pogórzu Karpackim, jest ostatnią wsią powiatu tarnowskiego, graniczy z powiatami Nowy Sącz i Gorlice. Otaczają ją wioski: Lipnica Wielka, Bukowiec (powiat nowosądecki), Siekierczyna, Bruśnik (powiat tarnowski) i Brzana (powiat gorlicki). Od północy i zachodu otaczają ją lasy państwowe Nadleśnictwa Gromnik, a od południa lasy Nadleśnictwa Nowy Sącz. Część wioski należy do Rezerwatu Ciężkowicko – Rożnowskiego. Wioska podzielona jest głębokimi parowami i jarami. Dołem tych jarów (w tutejszej gwarze nazywanych paryjami) płyną małe cieki wodne, ale w czasie ulewnych deszczy zmieniają się w niebezpieczne, rwące potoki, które niszczą z niebywałą siłą wszystko co napotkają po drodze. Tak było latem 2010 roku, kiedy po ulewnych deszczach te niewielkie strumyki zniszczyły drogi i mosty tak bardzo, że przez dwa tygodnie nie dojeżdżał autobus do wsi. Zaopatrzenie do sklepów dostarczano okrężną drogą od Brzany, były też problemy z dojazdem lekarza do chorego. Zniszczeniu uległy zbiory, szczególnie ziemniaków, by obsadzić pole musiano sprowadzać je z innych terenów.

Pagórkowaty teren z szachownicą pól na wzniesieniach, poprzecinany jarami składa się na piękne widoki, tworząc panoramę wsi. Wieś podzielona jest na przysiółki: Za dworem, Bucze, Zalipie, Przymiarki, Podoły, Kocanka, Ćwierci, Wieś i Gromnik. W każdym przysiółku jest kilka gospodarstw do których prowadzą drogi dojazdowe. Jest jeszcze przysiółek Kulfony – tak nazywano obszar lasów państwowych (przed wojną był to las żydowski). Podziwiając panoramę wioski można cieszyć oczy bogatą roślinnością porastającą parowy, czy też tworzącą niewielkie laski i zagajniki. Rosną tu drzewa iglaste takie jak modrzew, sosna, jodła, świerk, czasem można spotkać cisa, z drzew liściastych: jawor, jesion, klon, topola, osika, kasztan, lipa, grab, buk (jeden z nich ma obwód 327 cm), brzoza biała, brzoza płacząca, akacja, dąb, wiąz, olcha czarna, jarzębina, wierzba szara. A z krzewów można spotkać bez dziki, czeremchę, kruszynę, rogozinę, wilczą jagodę, jałowiec, leszczynę.
Zwierzyna leśna to dziki, sarny, lisy, borsuki, zające, kuny, wiewiórki, jeże. W zagajnikach, lesie, przydomowych sadach usłyszeć można i niekiedy zobaczyć ogromną różnorodność dzikiego ptactwa, a to dzięcioły, kowaliki, jastrzębie, krogulce, myszołowy, sroki, kawki, wrony i gawrony, sójki, jaskółki, kosy, drozdy i inne. Znawcy zwyczajów ptaków na podstawie obserwacji ich zachowań wnioskują o pogodzie. Twierdzą np. że gdy jaskółka lata wysoko to będzie pogoda, gdy nisko wróży deszcz i słotę. Nadchodzący deszcz zwiastują też sójka i kania, które wołają: pić, pić. Podobnie ze śpiewem drozdów: jeśli pod koniec zimy słychać drozda w dolnej partii lasu to znaczy, że zima jeszcze potrwa, gdy drozd śpiewa w górnej partii lasu to znak, że wiosna tuż, tuż. W okresie lata w polu słychać przepiórki, które swoim wołaniem pójdź żąć oznajmią o nadchodzących żniwach. Inne śródpolne ptactwo to bażanty, a w przydomowych sadach zobaczyć można szpaki, wróble, sikory.
Na ugorach, pastwiskach i łąkach wiosną i latem słychać brzęczenie pszczół, trzmieli, jest pełno motyli. Na nasłonecznionych stokach pagórków porośniętych wszelkim kwieciem i ziołami natknąć się można na węże, żmije, zaskrońce, a nad ciekami wodnymi można zobaczyć żaby, kumaki, ropuchy, jaszczurki.
 

Poszycie leśne jest bogate i urozmaicone. Rosną tu maliny, jeżyny, czarna jagoda przez tutejszych nazywana borówką. Pod koniec lata i jesienią lasy zapraszają na grzybobranie. A jest co zbierać: borowiki, kozaki, maślaki, gołąbki a wśród nich zwana jarzębiatą (od koloru kapelusza) – bardzo smaczna, pieczona na grillu, lekko posolona, kanie no i rydz królewski występujący późną jesienią. Smakosze rydzy na ich zbieranie przyjeżdżają nawet z dalszych okolic. Rydze jak wiadomo mają przepyszny smak i zapach, a można je przyrządzać na wiele sposobów (duszony na maśle, kiszony, marynowany, pieczony). Późną jesienią nazbierać też można pełne kosze opieńki miodowej. Jeśli nie mamy szczęścia i nie uda nam się nazbierać grzybów jadalnych, to i tak możemy podziwiać okazy grzybów trujących, a wśród nich muchomory, borowika szatana i inne.
Domostwa rozrzucone po pagórkach otoczone są niewielkimi sadami drzew i krzewów owocowych. Wybierając się na pierwszą wyprawę z Ciężkowic poprzez Kąśną Dolną, Kąśną Górną, Siekierczynę należy skręcić w lewo i podziwiać piękną panoramę wsi. Nieco krótsza trasa oznakowana na niebiesko to szlak turystyczny prowadzący do przystanku kolejowego w Pławnej przez Bruśnik, Falkową koło Lipy do Diablich Skał na Bukowcu. Poczynając od granicy wsi z Bruśnikiem podziwiać można piękną panoramę wsi, szczególnie urokliwą w maju, kiedy to każdy z domów spowity jest kwitnącymi czereśniami, jabłoniami, a na miedzach przecinających pola kwitną krzaki tarniny i inne polne kwiaty.

Pisząc o szlaku turystycznym wiodącym koło słynnej Lipy nie sposób nie wspomnieć, że pod nią od niepamiętnych czasów w okresie maja gromadzą się miłośnicy pieśni maryjnych. Dziewczęta i chłopcy z Falkowej i pobliskiej Lipnicy Wielkiej, wspomagani przez dorosłych, a i niekiedy przez miejscowych grajków wyśpiewują Litanię Loretańską, potem pieśni, ich głos niesie się po górach i dolinach, a melodia płynie pod niebiosa.
Słynna falkowska Lipa rośnie na najwyższym wzniesieniu – ponad 500 m n.p.m. i stąd roztacza się piękny widok.

   


Autor: Andrzej Różycki

Warto zobaczyć

 

J13
marketingserwis.pl