Baner

Inne

Wyskubki w opisie Zofii Śmierciak - zwyczaje i obyczaje

    Dawniej spano w piernatach, przykrywano się pierzynami, pod głowę podkładano poduszkę i jaśki. Co to poduszka, jasiek i pierzyna - wiadomo. Natomiast słowo “piernat” jest mało znane. Otóż “piernat” był to materac wypchany pierzem.

    Zapotrzebowanie na pierze było duże. Jest tylko jeden sposób pozyskiwania pierza. Są to gęsi. Gęsi dostarczają pierza. Dlatego w każdym gospodarstwie hodowano gęsi, dużo gęsi. Trzy razy w roku gęsi były podskubywanie. Piórka składano do worków i wieszano w przewiewnych miejscach.

    W okresie długich zimowych wieczorów organizowano skubanie pierza. Pod koniec dnia, czyli o zmroku, schodzili się chętni starsi, dzieci a przede wszystkim młodzież. Skubano w kuchni, bo była bardzo duża i było w niej ciepło. Przybyli siadali na ławach, stołkach, zydlach a nawet na brzozowych pieńkach. Uczestników bowiem było zawsze wielu. Każdy brał porcję pierza ze stojącego pośrodku worka, “skubał” i wkładał do przygotowanego pojemnika. Gdy pojemnik był pełny, pierze przekładano do wsypy na pierzynę. Nawet odrzucone kłącza z piórek zbierano, a później robiono z nich poduszki do siedzenia na wozach konnych. Nic nie mogło się zmarnować.

    Spotkania przy skubaniu były niezwykle interesujące i radosne. Opowiadano najróżniejsze historie – prawdziwe lub zmyślone. Powtarzano zasłyszane od przodków legendy, bajki i baśnie. Przypominano stare przypowiastki i przypowieści. Nie można było tylko śpiewać, bo wszystkie piórka wyfrunęłyby w górę. A i tak były nieprzewidziane sytuacje, kiedy śmiech głośny i radosny sprawił, że pierze unosiło się w górę a potem osiadało na głowach i ubraniach zgromadzonych. Ależ wszyscy wyglądali. Było później co wspominać.
 
Tak zbierano się przez kilka wieczorów, aż wszystko pierze zostało wyskubane. Wtedy urządzano wyskubek.

    Na ten wieczór obowiązkowo musiała zostać garstka pierza (ale nie więcej), aby praca mogła być dokończona. Po wykonaniu pracy i uporządkowaniu pomieszczenia gospodyni zapraszała do poczęstunku. Najczęściej był to świeży kołacz z herbatą lipową lub z macierzanki. Potem wszyscy radośnie się bawili przy wtórze harmonijki ustnej lub innego instrumentu, a najczęściej skrzypiec, bo tych na wsi było najwięcej. Teraz dopiero wszyscy mogli sobie pośpiewać, a śpiewano dużo i pięknie.
 
Tak skubano pierze dom po domu, chata po chacie. Roboty starczyło na całą zimę.

Zofia Śmierciak

Warto zobaczyć

 

J13
marketingserwis.pl