Baner

Inne

Sybiracy w Falkowej

Stanisław...

Każdy wiedział, że chodzi o Pana Stanisława Stawiarskiego, chociaż imię było równocześnie nazwiskiem.

    Stanisław był dobrym człowiekiem. Lubiły go dzieci, oczywiście dzieci innych, bo swoich nie miał. Nie zdążył się ożenić i założyć rodziny. A był mężczyzną przystojnym, wysokim, dobrze zbudowanym, o życzliwej twarzy i głębokim spojrzeniu. Chodził ubrany w długi płaszcz, przewiązany powrósłem ze słomy, bardzo ładnie wyplecionym.

    Nie zdążył się ożenić, jak sam to wiele razy powtarzał. Zbyt późno wrócił z Sybiru i był zbyt zmęczony życiem i przeżyciami. Mieszkał za paryją. Często do nas przychodził. Długie rozmowy prowadził z moim mężem, ale i ja wiele słyszałam. Opowiadając o swoich przeżyciach, często płakał.

    Urodził się w Falkowej. Miał pięciu braci: Jana, Piotra, Józefa, Wincentego i Wojciecha. W chwili wybuchu II wojny światowej był w czynnej służbie wojskowej. Stał na granicy wschodniej. Jego brat Wicek też był w wojsku. 17 września 1939 roku dostali się do rosyjskiej niewoli. I Stanisław i jego brat Wicek zostali popędzeni z tysiącami innych na Sybir. Pieszo, głodni, spragnieni - szli i szli. Padali i zostawali na obcej ziemi. Nie pochowani, bez mogiły, bez krzyża, nikomu nieznani, bezimienni. Silniejsi szli dalej. Buty spadały z nóg, bo były zniszczone. Pili wodę z kałuży. Jedli - co jedli? Ochłapy, surową, nieświeżą padlinę. Spali gdzie popadło. Szczęście miał ten, kto mógł przespać się na gnoju- było wówczas ciepło i miękko. A każdy marzył o cieple. Kto nie padł, doszedł, gdzieś tam doszedł.

    Stanisław miał szczęście- doszedł. I znowu miał szczęście, gdyż przydzielono go do pracy końmi. Pracował wraz z innymi w lesie przy ścinaniu drzewa. On sam je wywoził. Mieszkali w szałasach. Jedli to, co się im udało upolować. Z głównego miejsca pobytu do pracy w lesie wyjeżdżali w niedzielę około południa. Przez cały tydzień pracowali. Wracali, by się umyć, naprawić uprząż, odpocząć. Nie chodzili do kościoła, bo go nie było. Marzyli o powrocie. Długo marzyli. Niektórzy próbowali ucieczki. Często kończyły się one tragicznie. I tak, bardzo tęskniąc za Polską, przepracowali tam ponad piętnaście lat. Wreszcie nadeszła zmiana, zmiana historyczna - zmarł Stalin. Wtedy mogli wrócić. Każdy, kto przeżył, chciał wrócić. Nie wszyscy jednak mogli. Stanisław mógł - miał szczęście - mógł wrócić do kraju.

    Powrót. Jakże się cieszyli. I znowu Stanisław miał szczęście. Udało mu się dostać do środka wagonu, oczywiście bydlęcego. Stał, bo taki był ścisk.

    Wszyscy chcieli jechać. Inni mieli mniej szczęścia: stali na schodach pociągu, jechali na dachach wagonów. Jego brat Wicek wracał do kraju na dachu pociągu. Nie zauważył zbliżającego się tunelu. Zginął. Nie dojechał do Polski. Takich było wielu. Stanisław dojechał. Miał szczęście. Ciągle to powtarzał. Wrócił do Polski, wrócił do Falkowej.

I co?
Czy wielu dzisiaj pamięta, że Falkowa miała dwóch Sybiraków, z których tylko jeden powrócił?

A może w Gminie Ciężkowice było ich więcej i również jak Stanisław i jego brat Wicek są zapomniani?

Zmarł... Przed śmiercią prosił, by czasem go wspomnieć, by się za niego pomodlić. Może i po śmierci ma szczęście.

Zofia Śmierciak

Warto zobaczyć

 

J13
marketingserwis.pl