Ballada o Sakmieniałym Mieście
BALLADA O SKAMIENIAŁYM MIEŚCIE - "LAUR POEZJI POGÓRZA"
Żył sobie daleko gdzieś żył
Cieszko, który księciem był.
Miał komnaty wszystkie w złocie
i dukatów całe krocie.
Powodziło mu się nieźle
ale ciasno było w „gnieździe”,
więc wraz z swymi poddanymi
wyruszył szukać krainy,
która miała zrobić z niego
jeszcze bardziej bogatego.
*****
Po wielkich poszukiwaniach
znalazł miejsce zamieszkania.
Lasy były tu zielone,
wstęgą rzeki otoczone
ziemia nad podziw obfita,
pełna ziaren, owsa, żyta.
Nim rok minął, zamek stanął
z wysoką wieżą i bramą.
Co dzień o zachodzie słońca
książę patrzył w dal bez końca.
Podziwiał ziemię sąsiada-
Kąśną, którą Rożen władał.
*****
Raz Cieszko gościł Rożena
na uczcie u siebie w zamku.
Stanęli dwaj na krużganku
i patrzą w dal na równinę.
Po chwili Cieszko zaczyna:
-„Miły mój gościu, sąsiedzie,
chcę Ci rzecz ważną powiedzieć.
Kupię posiadłość Twą całą.
I jak na księcia przystało
dam ci rubiny i złoto
tylko zgódź się z ochotą.”
-„Na nic Twe plany, Cieszku!
Nic mi po Twoim mieszku.”
Nie upłynął tydzień jeden,
Cieszko do Rożena jedzie
i znów prosi i znów błaga
o kupno ziemi sąsiada.
Lecz Rożen uparty wielce
Jakby z kamienia miał serce.
Więc Cieszko zły, obrażony
Wrócił na dwór w swoje strony.
*****
Mijają kolejne wiosny
a Cieszko ciągle zazdrosny.
Co wieczór patrzy za rzekę
i zemstę w duszy przyrzeka.
*****
Los sprawił, że pewnej nocy
przybył, wzywając pomocy,
gość w czarną suknię odziany.
-„Ratuj mnie – krzyczy - mój Panie,
Ratuj i schroń przed mym wrogiem,
który nie boi się Boga,
bo więził mnie jako brankę
w swym szarym, ponurym zamku”.
-„Pójdź pod mój dach, do komnaty,
i wierz mi, ufaj jak bratu.
Nie wydam Cię i przyrzekam
wziąć Cię pod swoją opiekę”.
Po chwili w dworski podworzec
przybywa na koniu Rożen.
-„Czyś widział, Cieszku, dziewczynę,
kochankę mą, Seradynę?-
zapytał Rożen sąsiada-
Czy była tu? Odpowiadaj!
-„Ależ skądże, przyjacielu,
tu jej nie ma, przyzna wielu”.
-„Posłuchaj! – Rożen odpowie-
Podzielmy się po połowie-
W zamian za piękną dziewczynę
oddam Ci moją dziedzinę”.
Zamyślił się Cieszko w sobie,
waha się, nie wie, co robić.
Pomyślał o przyrzeczeniu,
bał się swojego sumienia.
Lecz chciwość ciągnie do złego-
Chcę zostać, panem pięknego
dworu i włości sąsiada,
więc mówi: „Dobra Twa rada!
Zgoda, Rożenie mój miły!
Waśnie się nasze skończyły”.
I prawie równocześnie,
jeszcze gorzej niż we śnie,
rozstępuje się ziemia,
sypią się wielkie kamienie.
Wszystko zamienia się w skałę-
Ludzie i konie, i zamek.
Podobno Seradyna,
taki był tego finał,
rzuciła na zdrajcę księcia
jakieś straszne zaklęcia.
*****
Jak było naprawdę – nie wiem,
lecz lochy wciąż toną w śpiewie
jasnowłosej Seradyny
zdradzonej, pięknej dziewczyny.
W lochach jeziorko się mieni,
dziewczyna śpiewa o ziemi.
Któregoś dnia podsłuchałem
i taką pieśń zapisałem:
„Ziemio moja, piękna ziemio,
w ciszy twojej sosny drzemią.
Pachną żywicą knieje
i szumią o dawnych dziejach.
Ziemio moja, piękna ziemio,
Czemuż ludzie cię nie cenią?
Jesteś ich sercu droga,
lecz jakaś bezradna, nieboga”.
*****
Tyle mówi ta legenda,
Ja nic więcej nie pamiętam.
Autor: Agnieszka Martuszewska
Na podstawie: Publikacji pokonkursowej IV Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego "Laur Poezji Pogórza", opracowanie Grabowski A., Ciężkowice - Kąśna Dolna: Tarnowska Oficyna Wydawnicza, 1995.